wtorek, 30 grudnia 2014

Prośba WAŻNE!!!

Proszę NatalięPonte i Wer3ię Styles o jak najszybsze przysłanie mi decyzji co do nagród konkursu. Dzięki :-)

wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 5 cz.2

*Camila*
No kiedy ten Maxi przyjdzie??? Czekam na niego już dwadzieścia minut. Echhh... Jak za pięć minut go nie będzie, to wracam do domu. No jeju. Nareszcie przyszedł.
- Hej Cami. Sorry, że musiałaś tyle czekać. Poszedłem na chwilę do Resto.
- A po co??? - spytałam, bo jestem strasznie ciekawska
- Fran chciała, żebym jej pomógł z jedną rzeczą. Pamiętasz, że Luca wyjechał na dwa tygodnie???
- No tak wiem.
- No właśnie. A dzisiaj przyjechała dostawa towaru. I Fran poprosiła mnie o pomoc z poprzenoszeniem pudeł. - wytłumaczył
- Acha, dobra. Więc mam dla ciebie ważną wiadomość.
- No słucham.
- Więc muszę wypisać się ze Studia.
- Co???!!! Czemu???!!! Ale ty... ty nie możesz!!!- zaczął krzyczeć. Pomyślałam, że mu na mnie zależy, skoro tak zareagował.
- Posłuchaj Maxi. Muszę to zrobić. Mamy kryzys w domu i nie chcę obciążać rodziców opłatą za Studio. I tak już mamy kłopoty. Rozumiesz???
- Och. Przepraszam Cami. Nie wiedziałem - powiedział zatroskanym i pełnym niepokoju głosem Maxi.- Czemu wcześniej nic nie mówiłaś???
- Bałam się. Nie wiedziałam jak to zrobić. Przepraszam.
Po tych słowach, zaczęłam płakać. Maxi wstał z krzesła, podszedł do mnie i przytulił. Tak bardzo mi tego brakowało. Pomocy przyjaciela, czułości i wspólnego spędzania czasu. Ostatnio Maxi ciągle przesiaduje w szpitalu u tej pożal się Boże Naty. Yyyyhhh. Ona mi go zabiera. To samo jest z Fran. Ciągle chodzi do tej flądry i jej braciszka, zamiast siedzieć ze mną i plotkować.
*Maxi*
Szkoda mi Camili. Jest taka miła, nigdy nie mówiła o nikim źle, a spotkało ją coś takiego. Biedulka.
- Cami, ja już muszę iść. Trzymaj się.
- Ok. Pa- odpowiedziała trochę smutna. Nie dziwiłem się. Ona potrzebuje wsparcia, a ja sobie idę.
Postanowiłem pójść już do domu. Gdy dotarłem na miejsce, zobaczyłem brak auta przed garażem. Czyli mama już pojechała. No trudno. Może pójdę później do Naty.
*Federico*
Zdziwiła mnie prośba Nat. Ale mimo to przyrzekłem jej, jak i również sobie, że nigdy jej nie opuszczę.
- Feder- zaczęła cicho Naty.- Dziękuje.
- Proszę bardzo- posłałem uśmiech w jej stronę.
Ona tylko popatrzyła na mnie. Zatopiłem się w jej czekoladowych oczach. Nat także wpatrywała się we mnie, jakby chciała odkryć co myślę.
- Masz piękne oczy- powiedziałem.
Dziewczyna zarumieniła się.
- Emmm... Dziękuje. Może powinieneś już wracać do domu. Nie chcę żebyś ciągle tu siedział i nudził się razem ze mną.
No tak. Pewnie ją wystraszyłem. Ale ja jestem głupi. No trudno.
- No ok. To ja już pójdę.
- Tylko wiesz. Nie myśl, że cię wyganiam. Bardzo lubię jak mnie odwiedzasz. Chodzi mi o to, że... Echh. Nie wiem jak to powiedzieć.
- Spokojnie. Rozumiem- schyliłem się i pocałowałem ją w policzek.- To pa.
- Pa- odpowiedziała.
Zanim wyszedłem, zobaczyłem że się rumieni. Tak słodko wyglądała. Achhhh.
#############################
Przepraszam, że tak długo nic nie pisałam. Wiecie. Nauka, szkoła itp. Przepraszam jeszcze raz. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.