poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 2

*Naty*
( godzinę później)
Po rozmowie z Feder'em i Diego, zasnęłam. Obudziły mnie krzyki wszystkich pasażerów. Zaraz... co???!!! Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam jak Fede i Diego siedzą przerażeni i krzyczą ,, Naty obudź się!!!"
- Co się dzieje??? Czemu wszyscy tak krzyczą???!!!
- Może na przykład dlatego, że zaraz zginiemy!!!- zaczął wrzeszczeć Federico
- Co???!!! Ale jak to ZARAZ ZGINIEMY???!!!
- Była awaria silnika i coś tam jeszcze zaczęło się psuć.- wytłumaczył mi ze spokojem Diego- A teraz spadamy w dół i zaraz wszyscy zginiemy!!!- to mówiąc, zaczął krzyczeć
Przytuliłam chłopaków i czekałam na nadchodzącą śmierć.
- Pamiętajcie, że was kocham.- powiedziałam płacząc. Za chwilę usłyszałam huk, a potem była tylko ciemność.
*Maxi*
Siedziałem razem z Fran przy stoliku w barze jej brata. Rozmawialiśmy o zadaniu ze Studia. Zobaczyłem, że wchodzi Marco, chłopak Fran.
- Patrz kto idzie.- powiedziałem do niej
Fran odwróciła się, a gdy zobaczyła swojego ukochanego, od razu do niego pobiegła. Była uśmiechnięta od ucha do ucha. Gdy dobiegła do Marco, przytuliła go. Zauważyłem, że jest jakiś przygnębiony. Idą. Idealna okazja, żeby go spytać.
- Hej Marco. Co ty taki przygnębiony???
- Jutro mam urodziny.- odpowiedział smętnie
- To jest chyba powód do radości, co nie???- zapytała Fran
- No niby tak, ale...- w tym momencie urwał swoją wypowiedź
- Ale co???- spytałem
- Mój kuzyn leciał do mnie samolotem z Włoch. A gdy jechałem z rodzicami autem, mieliśmy włączone radio i usłyszeliśmy, że...- w tym momencie jego głos się załamał. Marco ledwo powstrzymywał się od tego, by nie wybuchnąć płaczem.
Francesca przytuliła go. Chłopak ledwo widocznie się uśmiechnął, jednak po kilku sekundach, znów był smutny.
- I usłyszeliśmy, że samolot, którym leciał mój kuzyn... rozbił się.- nie wytrzymał. Niby chłopaki nie płaczą, ale ja go rozumiem. Spotkała go taka tragedia i to tuż przed dniem, w którym powinien się cieszyć. Tymczasem on będzie siedział załamany w swoim pokoju po stracie kuzyna.
- Ale jesteście pewni, że to ten samolot???
- Niestety tak. Podobno kilka osób przeżyło, ale są w szpitalu. To chyba jakiś cud. Rodziny tych ludzi są pewnie bardzo szczęśliwe.
- A skąd wiesz, że wśród nich nie ma twojego kuzyna. Może on jest jedną z tych osób. Mówili kto przeżył???- Fran próbowała pocieszyć swojego chłopaka
- Nie.
- A wiadomo w jakim są szpitalu???
- No mówili w którym.- odpowiedział nie rozumiejąc o co chodzi jego ukochanej
- To co my tu jeszcze robimy?! Jedziemy tam!!!
- Ale...
- Żadnych ,,ale" Marco. Jedziemy tam. Koniec i kropka. Maxi jedziesz z nami???- spytała
- Jasne, że tak!!! Jedziemy moim autem.
*Marco*
( w szpitalu)
Jestem załamany. Wiem, że niemożliwe jest to, że Fede przeżył. A jeśli usłyszę od pielęgniarki,, przykro mi ale w naszym szpitalu nie ma nikogo takiego"  to załamie się do końca, bo jednak w głębi serca wierzę, że on żyje.
- Przepraszam. Chciałabym się dowiedzieć, czy do tego szpitala został przywieziony Federico Pasquarelli z katastrofy samolotu???- spytała Fran
- Momencik. Sprawdzę w bazie danych.F f f f. A jest!!!- wykrzyknęła jakby odnalazła jakiś skarb- 2 piętro sala nr 14.
- Naprawdę???!!!- wykrzyknąłem- Dziękujemy.
- Widzisz??? Wiedziałam, że żyje.- powiedziała z triumfem Fran
- Dzięki, że namówiłaś mnie do przyjazdu tutaj.- powiedziałem, po czym pocałowałem ją
- Ej gołąbeczki. Nie chcę wam przerywać, ale to tutaj.- powiedział Maxi
- No dobra. Wchodzę.
Gdy byłem już w środku, zobaczyłem mojego kuzyna. Leżał na szpitalnym łóżku. Miał zamknięte oczy. Jego lewa ręka była zabandażowana. Jego czoło także było w bandażu. Wziąłem krzesło, które stało pod ścianą i postawiłem je obok łóżka Fede. Usiadłem i patrzyłem na niego, a on jakby wyczuł moją obecność, obudził się.
- Marco??? Co ty tu robisz???- spytał
- Miałeś wypadek. Przyjechałem tu, ale byłem pewny, że nie żyjesz. Wiele osób zginęło w tej katastrofie.
- Naty!!! Gdzie ona jest??!! Naty!!! Diego!!!
- Fede uspokój się.
- Jak mam się uspokoić!!!- krzyknąłem na niego- Nawet nie wiem, czy moi przyjaciele żyją, a ty każesz mi się uspokoić???!!!
- Poczekaj, moja dziewczyna i mój przyjaciel pójdą o nich zapytać, Tylko powiedz jakie są ich nazwiska.
- To bliźniaki, a na nazwisko mają Perdido.
- Ok, idę im powiedzieć.
Wyszedłem na korytarz. Fran i Maxi siedzieli obok siebie na krzesłach. Francesca podniosła głowę.
- Marco!!! I jak się czuje twój kuzyn???
- Całkiem dobrze, ale mam do was prośbę. Możecie spytać się w recepcji czy do tego szpitala zostali przywiezieni Natalia i Diego Perdido???- spytałem
- Oczywiście, że tak.- powiedział Maxi- Fran chodź już!!!
- Już idę, idę!!!- powiedziała dziewczyna i podbiegła do przyjaciela
*Maxi*
Poszedłem razem z Fran do recepcji szpitala. Za biurkiem siedziała już inna pielęgniarka. Podeszliśmy do niej i ja zapytałem:
- Przepraszam, czy w tym szpitalu jest Natalia i Diego Perdido???
- Momencik, sprawdzę.Tak, piętro 3 sala 32. Tam leży Natalia, natomiast Diego na 3 piętrze sala 33.
- Dobrze, dziękujemy.- powiedzieliśmy z Francescą i odeszliśmy kawałem od recepcji.
- To co??? Ja idę do tej Natalii, a ty do Diego, tak???- spytała
- Ok. To idziemy.- zarządziłem
(5 min. później)
Doszliśmy już na 3 piętro. Zapomniałem czy ten Diego leży na sali 32 czy 33.
- Fran, Diego leżał na sali 32 czy 33???
- Chyba 32, ale sama się zmieszałam.- powiedziała
- Dobra, wchodzimy.
Gdy otworzyłem drzwi, zobaczyłem...
###################################################################################
Hejka!!! 2 rozdział. Kto się cieszy niech skomentuje. Będę bardzo szczęśliwa, jeśli będą przynajmniej 2 komentarze. A właśnie, zapomniałabym. Ten rozdział dedykuję Naty Ramsey z bloga http://violka-naxi.blogspot.com/

5 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuje kochana za dedykację. Rozdział jest............jest WSPANIAŁY!!! Ale mnie wystraszyłaś z tym samolotem. Jak dobrze, że Naty, Diego i Fede żyją. Chociaż jakby nie żyli to by nie było co pisać, ale i tak się cieszę, że żyją. Widzę, że chyba spodobał Ci się nagłówek. Dzięki jeszcze bardzo za dedykację. Czekam na kolejny rozdział!♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo!
    Powiem szczerze
    Szkoda że Diego przeżył bo ja wolę takie akcje...
    No wiesz o co mi chodzi
    Chociaż muszę przyznać że się trochę wystraszyłam
    No widzisz
    I ja- ta ciota
    Znowu spamuje ci bloga
    Ale rozdział przecudowny!!!!!!
    Kiedy dasz następny?
    Czekam i zapraszam do siebie
    http://elamortodolonaxi.blogspot.com/
    I jeszcze raz sorry za spam

    OdpowiedzUsuń
  3. noom i znowu ja ;D
    cieszymy sie ?
    mam nadzieje że coś u mnie skomentujesz też by mi było miło
    a wracając na ziemie znaczy rozdziału po prostu boski !!!!!!!!!!!!!!!!
    szkoda że smutny ... ;C
    może naxi sie szykuje ?
    jak ja go kocham xd

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    szkoda że smutne
    oby nic im nie było
    oby naxi było !!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń