wtorek, 18 listopada 2014

One Shot Wer3i Styles!!!

One Short Naxi
Te wakacje odmieniły jej życie
Ona- 17 latka, największa zołza w studiu. Wybrała złą drogę. Dla niej miłość nie istnieje. Nie ma żadnej rodziny ale nikt o tym nie wie. Jest obrzydliwie bogata.
On- 17 latek, przyjaciel wszystkich w studiu. Kocha muzykę, taniec i rap. Jest chłopakiem Ludmiły która szalenie go kocha. Natomiast on nie wie czy ją kocha.
***
Ostatni dzień roku szkolnego a zarazem ostatni dzień przed wyjazdem na obóz muzyczny do Madrytu. Wszyscy bardzo się na ten wyjazd cieszyli.
-Nie no. Cieszycie się jak dzieci! Żal.pl!-mówiła Naty- supernowa.
-Sama jesteś dziecko!-warknęła Ludmiła przytulając się do Maxiego- swojego chłopaka.
-Nie mam czasu na takich idiotów! Naty odchodzi!-dziewczyna pstryknęła palcami przed twarzą i odeszła.
***
To dziś. Dzień wyjazdu. Gdy wszyscy usadowili się w pojeździe samolot ruszył. Maxi siedział z Ludmiłą która spała na jego ramieniu. Natalia natomiast siedziała sama. W połowie drogi Leon który miał gitarę krzyknął:
-Może zaśpiewamy En gira?
Wszyscy oprócz Naty się zgodzili. Zaczęli wszyscy razem śpiewać.
Gira el mundo, gira
?Quién lo puede parar?
Un avión cada día y viajar y viajar
Giran las estrellas ya lo puedo sentir
Rayos y centellas todos quieren venir
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)

Gira el mundo, gira
Esta es otra ciudad
Ya ves que los suenos se hacen realidad
Todo es diferente, te quiero conocer
Vivir el presente, querer es poder
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)

Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón
Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu amor

Gira mi canción
Gira mi canción

Gira el mundo, gira
Esta es otra ciudad
Ya ves que los suenos se hacen realidad
Todo es diferente, te quiero conocer
Vivir el presente, querer es poder
Oh, oh, oh
Es la adrenalina del show (oh, oh)

Gira mi canción
(Gira mi canción)
En tu dirección
(En tu dirección)
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón
Gira mi canción
(Gira mi canción)
En tu dirección
(En tu dirección)
Somos el reflejo en el espejo de tu amor

Gira mi canción
Gira mi canción
Gira mi canción
de tu corazón
Gira mi canción
Gira mi canción
de tu corazón

Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu corazón

Gira mi canción
En tu dirección
Somos el reflejo en el espejo de tu amor
Oh, oh
Oh, oh, ooh
-Phi! Daj mi tą gitarę!-Naty wyrwała Leonowi instrument i sama zaczęła śpiewać swoją nową piosenkę.
Aunque no quieran, caen poco a poco
Con mis encantos yo los puedo dominar
De mí no se pueden escapar

Cuando me miran, van quedando bobos
Se paralizan pues soy espectacular
De mí no se pueden escapar

Esta tarea no es rutina
Nosotras somos genuinas
Ahora quién, quién ganará

Irresistibles, siempre tan fabulosas
Increíbles, bonitas, muy hermosas
Divertidas y peligrosamente bellas
Bellas, somos bellas

Irresistibles, siempre tan fabulosas
Increíbles, bonitas, muy hermosas
Divertidas y peligrosamente bellas
Bellas, somos bellas

Los hipnotizo con mi pelo largo
Con mi perfume los hechizo sin hablar
De mí no pueden escapar

Esta tarea no es rutina
Nosotras somos geniunas
Ahora quién, quién ganara

Irresistibles, siempre tan fabulosas
Increíbles, bonitas, muy hermosas
Divertidas y peligrosamente bellas
Bellas, somos bellas

Irresistibles, siempre tan fabulosas
Increíbles, bonitas, muy hermosas
Divertidas y peligrosamente bellas
Bellas, somos bellas

Yo soy la única, enloquces con mi música
Divas en acción, somos pura diversón
Ouoh Oh Oh
Y somos pura diversión

Irresistibles, siempre tan fabulosas
Increíbles, bonitas, muy hermosas
Divertidas y peligrosamente bellas
Bellas, somos bellas

Irresistibles, siempre tan fabulosas
Increíbles, bonitas, muy hermosas
Divertidas y peligrosamente bellas
Bellas, somos bellas
-Cudna piosenka Naty-stwierdziła Angie która siedziała z przodu samolotu.
-Wiem przecież.
Podróż minęła dość szybko. Chłopacy mieli swój pokój a dziewczyny swój. Było też kilka sal muzycznych i tanecznych oraz studio nagraniowe. Po prostu raj. A tuż obok jezioro w którym można było się kąpać. Zaraz gdy przyjechali i się wypakowali wybrali się na plażę. Naty oczywiście szpanowała nowym bikini. Za nic nie chciała wejść do wody. Leżała na kocu i się opalała podczas gdy wszyscy inni szaleli w jeziorze. Włożyła okulary i zamknęła oczy. Po chwili poczuła że ktoś ją podnosi. Otworzyła oczy i zobaczyła Leona który był jej kuzynem. Niósł ją w kierunku jeziora.
-Zostaw mnie debilu! No puszczaj!
Byli już po pas w jeziorze.
-Dobra. Jak chcesz.
Leon puścił ją a ona wpadła cała do wody. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Ty... idioto!
Zaczęła chlapać Leona wodą.
-Zniszczyłeś mi fryzurę!
Naty wyszła z wody i pobiegła na koc.
-Dureń!-rzuciła jeszcze. W chwili gdy wpadła do wody poczuła coś dziwnego. Coś jakby poczucie dobrej zabawy. Otuliła się ręcznikiem i uśmiechnęła pod nosem.
-Co? Fajna kąpiel?-zaśmiał się Maxi który nie wiadomo skąd się wziął.
-Bardzo śmieszne.-dziewczyna rzuciła w niego garścią piasku i zaczęła uciekać chichocząc. Chłopak zaczął ją gonić. Nawet nie zauważyli kiedy oddalili się od grupy. Naty oparła się o drzewo zmęczona. Maxi zrobił to samo.
-Maxi... my się chyba zgubiliśmy.
-Nie! Na pewno nie. Chodź.
-Ale...
-Nie ma ale. Idziemy.
Poszli przed siebie. W zupełnie innym kierunku niż znajdowało się jezioro. Po godzinie drogi Naty stwierdziła z płaczem:
-Zgubiliśmy się! Już nigdy ich nie znajdziemy!-usiadła na pniu. 
-Na pewno znajdziemy!
-Nie! Utknęliśmy tu na zawsze!
-Nawet tak nie mów!
Przytulił płaczącą dziewczynę.
-Maxi! Co ty tu robisz? W dodatku z nią?!-usłyszał głos blondynki.
-To nie tak jak myślisz.  Po prostu się zgubiliśmy. Natalia płakała że już do was nie wrócimy. Super że jesteś.
-Martwiłam się o ciebie-Ferro go pocałowała i dodała- Chodźcie. Zaprowadzę was do obozu.
-Dzięki Ludmiła-powiedziała  cicho Naty. 
-Ciebie bym tu chętnie zostawiła-szepnęła Ludmiła ale na szczęście nikt tego nie usłyszał. W drodze do obozu Maxi cały czas śmiał się z Ludmiłą a Naty szła cicho z tyłu nie odzywając się. "Nie chcę dalej być taka jaka jestem. Ta zabawa z Maxim... to była super zabawa" pomyślała. Po 10 minutach byli już w swoich pokojach. Violetta, Camila i Francesca poszły popływać a w pokoju zostały tylko Ludmiła i Naty.
-Ludmiła... dziękuję ci że wyprowadziłaś nas z tego lasu. Serio.
-Ale... ty mówisz poważnie?
-Tak. Ja już nie chcę taka być. Te wydarzenia z dzisiaj czegoś mnie nauczyły.
-Tak się cieszę że zrozumiałaś!
-To co? Możemy się znowu przyjaźnić? Jak kiedyś?
-Jasne! A właściwie to czemu się tak zmieniłaś?
-No więc... kiedy moi rodzice zginęli uznałam że nie opłaca mi się być dobrą. Nie miałam dla kogo.
-Czekaj, czekaj... to twoi rodzice nie żyją?
-Nie. Trzy lata temu zginęli w wypadku samolotowym.
-Przykro mi.
-Tęskniłam za tobą.
Przytuliły się.
-No a jak ci się układa z Maxim?
-Świetnie. Jest słodki, romantyczny, uroczy...
-Po prostu chłopak marzenie!
-Bo będę zazdrosna!
Zachichotały. Wzięły stroje kąpielowe i poszły popływać. Wszyscy chłopacy i reszta dziewczyn chlapała się w wodzie.
-Pójdziesz ze mną na głęboką wodę?-spytała Hiszpanka.
-Wiesz że nie umiem pływać. Ale Maxi i Leon umieją. Jak chcesz mogę ich poprosić żeby z tobą poszli.
-Dzięki! Jesteś super.
Blondynka zniknęła na chwilę po czym wróciła z Leonem i Maxim.
-Moja ty! Nareszcie się opamiętałaś!
Leon mocno ją przytulił.
-Ugh! Dobra bo mnie udusisz!
-Sorry ale po prostu się cieszę że moja jedyna kuzynka wraca do siebie!
-Eh. Ja też cię kocham.
Cała czwórka zaczęła się śmiać.
-To idziemy pływać?
-Dobra. Tylko nie oddalajcie się za bardzo.-Ludmiła pocałowała Maxiego i poszła się opalać. Naty ze śmiechem pobiegła do wody a chłopacy za nią. Po chwili woda sięgała im już do ramion.
 
-Wiecie... Ja muszę już wracać. Violetta na mnie czeka.
-Osz ty!
Naty skoczyła na Leona i razem wpadli do wody. Natomiast Maxi umierał ze śmiechu.
-Serio muszę iść Natuś.
-No dobra. Leć.
Leon odpłynął a Naty spojrzała na Maxiego który wprost nie mógł ustać ze śmiechu.
-Z czego rżysz?
-Z ciebie.
-Spadaj!
Dziewczyna popchnęła go do wody.
-Sama się zbadaj!
Zaczęli chlapać się wodą powoli przechodząc na coraz głębsze miejsca. Nagle Naty straciła grunt pod nogami i zanurzyła się.
-Maxi! Pomóż mi!
-No już. Trzymam cię.
Maxi objął ją w talii. Byli niebezpiecznie blisko siebie. "Jakie on ma słodkie, czekoladowe oczka. A ten jego uśmieszek" pomyślała Naty.
-W porządku?-chłopak ją puścił.
-Tak. Dzięki Ponte.
-Ej! 4 lata temu umówiliśmy się że nie będziesz mnie tak nazywać!
-Czasy się zmieniają... panie Ponte.
-Nie no! Teraz to przegięłaś!
Wziął ją na ręce i poszedł na głębszą wodę.
-Mam puścić?
-Nie!-Naty zarzuciła Maxiemu ręce na szyję żeby nie wpaść do jeziora.
-To nie mów do mnie Ponte.
-Zastanowię się.
Maxi odstawił Naty i wrócili na plażę. Wszyscy poszli już do pokoi.
-To co? Jutro powtórka?
-Dobra. Pa Maxi!
-Cześć.
Poszli do swoich pokoi.
-I jak było?-spytała blondynka.
-Ech. Strasznie. Twój chłopak chciał mnie utopić.
-Ha ha. To do niego podobne.
-O! Naty! Znowu się przyjaźnicie? Ja też chcę!-zawołała Fran.
-No i to rozumiem-zachichotała Naty i przytuliła Włoszkę.
-My też chcemy!-krzyknęły naraz Viola i Cami. Przytuliły się wszystkie razem. 
-Tęskniłam za wami.
-Nasz Natuśka! A coś ty mi z chłopakiem zrobiła?-zaśmiała się Viola.
-A co mu jest?
-Biega i drze się jak wariat.
-Ha ha. Moje kochane.
Znowu się przytuliły.
Następnego dnia.
Popołudniu znowu wszyscy poszli na plażę. Po wczorajszych wydarzeniach Maxi nie był pewien swoich uczuć do Ludmiły. Nigdy nie był ich pewien. Chciał pobyć trochę sam na sam z Naty.
-Hej Nat! Idziemy pływać?
-Jasne!
-Idziesz z nami kotku?
-Wiesz że nie umiem pływać.
-No dobra. My lecimy.
-Pa pa!
Gdy byli już po ramiona w wodzie lądu nie było widać.
-Maxi... pamiętasz co ci powiedziałam zanim zrobiłam się... no wiesz.
-Tak. Cytuję: "Jesteś moim najlepszym przyjacielem jakiego miałam. A nawet więcej niż przyjacielem".
-Dokładnie tak powiedziałam.
-Tęskniłem za tamtą Natalią.
-A ja ogólnie za tobą.
Przytuliła go. Poczuła to co kiedyś. Znowu się w nim zakochała. Wiedziała że kiedyś on też ją kochał ale teraz miał Ludmiłę.
-Naty ja... przez te parę lat nie przestałem cię kochać.
-To czemu jesteś z Ludmiłą?
-Sam nie wiem. Ona się we mnie zakochała i wmówiła mi że ja ją też kocham. 
-Ale my nie możemy być razem. Lu jest moją BFF. Dopiero odzyskaną BFF.
-Oficjalnie nie. Ale ogólnie możemy.
Musnął delikatnie jej wargi swoimi po czym zgłębił pocałunek.
-To nie wypali Maxi-Naty odsunęła się od niego.
-Dlaczego?
-Nie mogę zdradzić najlepszej przyjaciółki.
-To powiedz jej że jej nie kocham.
-Ale... musisz jej to powiedzieć.
-Ale jak?
-Powiedz jej że nie jesteś z nią szczęśliwy i że nigdy nie byłeś pewien swoich uczuć i że nie możesz zapomnieć o mnie. Ona wie że cię kochałam. Zrozumie.
-No dobra. Mogę spróbować.
-A potem będziemy razem i nic nie stanie nam na przeszkodzie. 
-Super. To idę.
-Idź.
Maxi powoli popłynął na plażę a Naty za nim.
-Lu... musimy pogadać- zagadał niepewnie chłopak.
-O czym kotku?
-Więc... może pamiętasz że kiedyś byłem zakochany w Naty a ona we mnie?
-No i co z tego?
-O takiej miłości nie sposób zapomnieć. A ja nigdy nie byłem na 100 % pewien uczuć do ciebie. Przepraszam Lu ale musimy zerwać. 
-Ty sobie żartujesz? Prawda?
-Lu..  o takiej miłości nie da się zapomnieć.
-Nie! Nie zrobisz mi tego!
-Przepraszam.
-Nie!
Blondynka pobiegła ze łzami w oczach do domku a następnie zamknęła się w łazience. Naty obserwowała całe zajście i widząc że Ludmiła odbiegła spojrzała na Maxiego znacząco i podążyła za Ferro.
-Ludmi! Otwórz!-pukała do drzwi łazienki.
-Odwal się!
-Lu! Proszę cię...
-Odebrałaś mi chłopaka!
-Dobrze wiesz że byłam w nim zakochana!
-I co z tego?! Dlatego niszczysz mi życie?!
-Ale Lu... sama rozumiesz...
-Nie rozumiem! Nienawidzę cię!
Z łazienki rozległ się dźwięk metalu obijającego się o płytki.
-Otwórz te drzwi bo je wyważę!
-Nie!
-Dobra! 1, 2, 3!
Hiszpanka kopnęła drzwi które się szeroko otworzyły. Ludmiła siedziała zapłakana na podłodze a w ręce trzymała żyletkę którą powoli zbliżała do swojego nadgarstka.
-Co ty robisz?
-Odwal się!
-Daj mi to!-Naty wyrwała blondynce żyletkę raniąc przy tym własną dłoń. W tej chwili warto dodać że łazienka znajdowała się na drugim piętrze.
-No to nie!
Blondynka wstała i otworzyła okno.
-Co ty robisz?!
-Nienawidzę cię!
Ludmiła usiadła na parapecie.
-Ludmiła!-usłyszała głos Maxiego spod okna.
-Odwalcie się!
-Ludmiła ty zwariowałaś?!-krzyknął Maxi.
-NIENAWIDZĘ WAS!-skoczyła.
-Złap ją!-Naty była przerażona.
Ferro wpadła w ramiona Argentyńczyka. 
-Puść mnie!-dziewczyna zaczęła się wyrywać.
-Proszę cię Lu. Uspokój się.-powiedział spokojnie.
-Jeszcze pożałujecie!
Ludmiła wyrwała się Maxiemu i odbiegła.
-Co zrobimy?-zawołała Naty z okna.
-Spróbuję z nią pogadać.
-Ale to jutro. Robi się późno.
-OK. Pa!
Chłopak poszedł. Naty wróciła do pokoju i ciężko na nie opadła. Spojrzała na swoją rękę z której leciała krew po ukłuciu żyletki. Nie przejmowała się tym. Przejmowała się Ludmiłą. Dopiero ją odzyskała. Może to było trochę nie w porządku ale o wielkiej miłości się nie zapomina.  Nie chciała ranić przyjaciółki. Nie sądziła że blondynka będzie próbowała popełnić samobójstwo. Zasnęła. Obudził ją szept Ludmiły. 
-Naty chodź! Musimy pogadać!
Była już noc. Dziewczyny wyszły razem przed budynek. 
-Lu ja cię przepraszam!
-Nie mów nic.
Naty ujrzała jakiś długi przedmiot w ręce Ferro.
-Co ty chcesz zrobić?
-Mówiłam że pożałujesz.
Przedmiot który trzymała Ludmiła okazał się być deską.
-Co ty robisz?
-Nienawidzę cię!
-Myślisz że Maxi do ciebie wróci jeśli to zrobisz?
-Nie! Ale muszę się zemścić!
Zamachnęła się. Naty poczuła pchnięcie i usłyszała trzask. Obok niej leżał Maxi z zakrwawioną głową. Ludmiła przestraszona upuściła deskę i uciekła.
-Maxi!
Hiszpanka uklękła przy nieprzytomnym chłopaku.Łzy wydostawały się z jej oczu niczym woda z wodospadu. W końcu wyjęła telefon i wystukała numer na pogotowie. Przyjechali po 10 minutach i zabrali Maxiego. Nauczyciele próbowali uspokoić wciąż płaczącą Natalię i coś z niej wyciągnąć ale było to niemożliwe. Dziewczyna była roztrzęsiona i nie chciała powiedzieć że to sprawka Ludmiły. Nie była na nią zła ponieważ ją rozumiała. Wiedziała że w końcu odkryją że to Lu ale nie chciała wydać przyjaciółki. 
-Naty chcesz jechać do szpitala?-zapytała Angie. Naty tylko pokiwała głową. Nauczycielka zamówiła taksówkę i razem z Natalią pojechała do szpitala w którym był Maxi.
-Przepraszam. Gdzie leży Maximiliano Ponte?-spytała Angie w recepcji.
-W sali 27 na drugim piętrze.
-Dziękuję.
Naty prawie biegła do windy. Wyjechały z nauczycielką na drugie piętro. Naty popędziła szukać sali 27. Szybko ją znalazła.
-Angie... poczekaj tu.-skierowała się do nauczycielki.
-Dobrze.
Hiszpanka wzięła oddech i otworzyła drzwi. Na łóżku leżał chłopak. Na głowie miał bandaż. Usiadła na krześle obok łóżka.
-Maxi? Słyszysz mnie?-wyszeptała ze łzami. Nie usłyszała odpowiedzi. Ujęła delikatnie dłoń chłopaka. Obronił ją. To ona by teraz leżała na tym łóżku. Patrzyła na zamknięte oczy chłopaka. Z jednej strony to była jej wina. To ona "odebrała" Ludmile chłopaka. Nie sądziła że blondynka tak to przyjmie.
-Naty?-oczy chłopaka się otworzyły.
-Maxi! Żyjesz!-przytuliła się do niego. 
-Gdzie ja jestem?
-W szpitalu...
Do sali wszedł lekarz i wyprosił Natalię.
Minęły wakacje
Policja prowadziła śledztwo. Znaleźli odciski palców Lu. Ale po przesłuchaniu Naty i Maxiego stwierdzili że blondynka działała pod wpływem nerwów i dlatego nie narzucili jej żadnych konsekwencji. Dziewczyna przeprowadziła się do Francji. Poi wyjściu Maxiego ze szpitala cała grupa wróciła do BA. Naty była dziewczyną Maxiego. Pamiętała że uratował ją ryzykując własne życie. Wiedziała że jak będzie potrzeba ona też go uratuje. Te wakacje odmieniły jej życie.

1 komentarz: